niedziela, 20 kwietnia 2014

Pierwszą, fundamentalną zasadą jest pomaganie życiu. mgr Ewa Barbara Gutowska.



 






   ..„Szczebel po szczeblu dziecko w swym rozwoju kroczy własną drogą. Swoje kroki wyznacza ono samo. Usuwamy kamienie spod jego nóg tylko wtedy, gdy jest to konieczne” - Hans Elsner - nauczyciel szkoły Montessori w Kolonii.



    W życiu codziennym doświadczamy wielu sytuacji kiedy musimy podejmować decyzje: pomóc – nie pomóc. Jeżeli tak, to kiedy i w jakim stopniu? Jeżeli nie, to dlaczego?
Czy nasza świadoma bierność wywoła przewidziane reakcje?
Czy nasza pomoc akurat w tym momencie odniesie oczekiwany rezultat?
Od ponad 20 lat zarządzam przedszkolem dla dzieci na diecie bezglutenowej i bezmlecznej.
Praca z dzieckiem alergicznym nie jest łatwa, jest wręcz specyficzna. Doświadczam i jednocześnie udowadniam to prawie każdego dnia.
Z braku wiedzy bardzo długo dzieci alergiczne były utożsamiane z dziećmi nadpobudliwymi psychoruchowo, a nawet z ADHD.
Alergie często łączą się i przeplatają.
Pokarmowa, wziewna i kontaktowa powodują różnego rodzaju reakcje organizmu. Nie kontrolowany katar, łzawienie z oczu, atopowe zapalenie skóry, swędzenie i inne dolegliwości u dorosłego człowieka wywołują niepokój, drażliwość, przy czym dorosły jest w stanie jakoś sobie z tym poradzić, powiedzieć, poskarżyć się.
Dziecko reaguje spontanicznie.
Dzieci alergiczne często poddawane są bardzo trudnym i bolesnym badaniom (testy skórne, biopsje itp), a do tego dochodzi jeszcze rozłąka z rodzicami, nowe twarze personelu medycznego w białych fartuchach oraz po prostu ból.
Po długiej nieobecności dziecko wraca do przedszkola nieufne, z zaburzonym poczuciem bezpieczeństwa, labilne emocjonalnie, często pobudzone. 
Adaptacja wtedy przebiega o wiele dłużej.
Powrót po leczeniu szpitalnym jest trudniejszy niż pierwsze zetknięcie
z przedszkolem.
Robimy co w naszej mocy, aby nie utrudniać dzieciom jeszcze bardziej tych
i tak trudnych chwil.
Ale jak im pomóc – czy teraz, czy za jakiś czas? Z takimi dylematami spotykamy się na co dzień.

Moja praca przebiega w dwóch aspektach równolegle. Pierwszy to żywienie dziecka z alergiami. Drugi to praca z nim, przygotowanie do samodzielnego życia, nauka i funkcjonowanie w społeczeństwie.
Po wielu rozmowach z rodzicami maluchów, konsultacjach z Dziecięcym Szpitalem Klinicznym, alergologami, gastrologami, wielogodzinnych obserwacjach dzieci, w roku 2004 napisałam program własny : „Adaptacja dziecka przewlekle chorego” .
Szkolenia personelu i bardzo poważne traktowanie problemu spowodowały,
że dzisiaj jesteśmy specjalistyczną placówką stworzoną / dedykowaną dzieciom z różnymi alergiami.
Specjalistyczne żywienie, konsultacje z dietetykiem, przenoszenie naszych doświadczeń na grunt domów rodzinnych pozwalają naszym wychowankom łagodniej znosić związane z alergiami dolegliwości.
Dodam jeszcze, że niewłaściwe żywienie dziecka alergicznego może doprowadzić do poważnych powikłań, co często skutkuje niewłaściwym rozwojem we wszystkich aspektach zdrowia.

Profil przedszkola przyczynił się do tego, że sięgnęłam po pedagogikę Marii Montessori.

Nigdy nie nazwę mojej pracy przygodą,
a tym bardziej NIGDY przygodą z pedagogiką Marii Montessori.
Jest po prostu moją wielką pasją.

Długo szukałam optymalnej metody pracy z dzieckiem przewlekle chorym.Wielokrotnie analizowałam różne koncepcje pedagogiczne.
Pedagogika Marii Montessori od początku najbardziej mi odpowiadała.
Indywidualizacja pracy i odpowiednio stworzone otoczenie było tym, na co stawiałam od dawna, niejako z konieczności, gdyż dzieci często musiały w przedszkolu adaptować się kilkakrotnie w ciągu jednego roku szkolnego. Pasowała nam też organizacja grup - łączenie rodzeństw. To także praktykowałyśmy od dłuższego czasu.
Praca w grupie różnowiekowej jest trudna, dzieci mają różne potrzeby i możliwości, stąd dzisiaj dziękujemy panu Prezydentowi i panu Kuratorowi, za to, że mamy możliwość zatrudniać w przedszkolu dodatkowy personel.
Zainspirowane efektami pracy z małym dzieckiem wprowadzałyśmy kolejne
i kolejne elementy…
W 2007 roku w koncepcji rozwoju placówki, przygotowując się do konkursu na stanowisko dyrektora, śmiało już pisałam o zamiarze przekształcenia przedszkola w placówkę pracującą według koncepcji pedagogicznej Marii Montessori.
Zaplanowałam jednoznacznie, że będzie to przekształcanie stopniowe i ostatecznie na trwałe.
Do pracy należało przystąpić natychmiast, gdyż cały cykl przekształceń musiał zamknąć się przed końcem mojej kadencji dyrektorskiej - do 31.08.2012 r. Czekało nas wiele zmian. 
W roku 2009 oficjalnie ruszyła „Innowacja programowo - organizacyjna opracowana w oparciu o koncepcję pedagogiczną Marii Montessorii” autorstwa mojego i jednej z nauczycielek Agnieszki D..
Sale dydaktyczne zostały urządzone zgodnie z metodą – do dziecięcych kącików kuchennych została doprowadzona woda, zakupiono nowe meble, a przede wszystkim montessoriański materiał rozwojowy.
Niezbędne były szkolenia personelu i reorganizacja grup dziecięcych na różnowiekowe.
Przeprowadziłam mnóstwo rozmów z rodzicami - z różnym skutkiem.
Ludzie boją się zmian. Dlatego słuszną decyzją było stopniowe wprowadzanie Innowacji - w ciągu trzech lat.
Dzisiaj już wszystkie grupy, a jest ich osiem są różnowiekowe, zgodnie z założeniami pedagogiki.
Wprowadzenie tak wielu zmian było kosztowne.
Środki finansowe na realizację Innowacji pochodziły z kilku źródeł.
Jesteśmy przedszkolem samorządowym więc nauczycieli finansuje gmina. Część środków na przekształcenie placówki pochodziła również z budżetu gminy.. Najwięcej jednak pozyskaliśmy z funduszy unijnych.
W ramach działania 6.1. z projektu pod tytułem „Adaptacja Przedszkola Samorządowego nr 36 w Białymstoku do dalszej realizacji "Innowacji programowo - organizacyjnej według koncepcji pedagogicznej Marii Montessori””.
Drugi projekt dotyczył działania 9.1.1. nosił tytuł: „Zacznij od przedszkola Montessori, dobry start szansą dla dzieci i rodziców” - był to projekt usługowy.

Około 1 miliona złotych przeznaczono na usługi w zakresie prowadzenia nieodpłatnych zajęć z dziećmi nie objętymi żadną formą wychowania przedszkolnego oraz na Akademię dla Rodziców.
Ruszyły dwie popołudniowe montessoriańskie grupy dziecięce
  • pięćdziesięcioro dzieci w wieku od 3 do 6 lat i dodatkowo diagnozy specjalistyczne, rehabilitacja dla potrzebujących, logopedia, j. angielski
Od wartości usług niematerialnych wylicza się tzw. cross-financing
i jest to kwota, którą można przeznaczyć na pomoce dydaktyczne niezbędne do prowadzenia zajęć.
Tą drogą dodatkowo wyposażyliśmy przedszkole w multimedia.
Pomógł też szczęśliwy zbieg okoliczności – w odpowiednim momencie ogłoszono odpowiednie konkursy na unijne projekty, które wygrałam i z których mogliśmy w pełni skorzystać.
Ponieważ pomysł jest ciekawy i w naszym regionie unikalny, dofinansowanie otrzymaliśmy.
W szerokim aspekcie tematu można ująć kwestię pomocy pewnej społeczności – tutaj tworzą dzieci z alergiami. To z kolei sprowadza się do rozważań dotyczących jednostki - kiedy pomóc - dzisiaj, czy za jakiś czas?

Wzorzec osobowy nauczyciela Montessori.
Jakich nauczycieli warto zatrudniać?

Myślę, że ktoś, kto jest po prostu dobrym nauczycielem, dobrym człowiekiem, będzie również dobrym nauczycielem montessoriańskim.
Dobry nauczyciel to nauczyciel rozważny, myślący, refleksyjny, świetny obserwator, ale także umiejący być wsparciem dla dziecka, nie kierownikiem
– potrafiący wycofać się z pierwszego planu.
Niejednokrotnie w kontaktach z nauczycielami również rozważam:
podpowiadać, ukierunkowywać, a może pozwolić mu być sobą i pozwolić na to, aby sam dał się poznać..
Spotykając człowieka, zatrudniając go w przedszkolu, jako dyrektor, obdarzam go zaufaniem – on natomiast może je pomnożyć lub stracić. Ma odpowiednie kwalifikacje, robi dobre pierwsze wrażenie...
Jedną trzecią życia spędzamy przecież w pracy – trzeba lubić to, co się robi. Spełniony pracownik jest bardziej efektywnym pracownikiem. Stanowi jednocześnie lepiej przygotowane dziecięce otoczenie.
W naszej pracy, zwłaszcza przy dzieciach alergicznych, ważna jest komunikacja. Musi istnieć niezakłócony przepływ informacji.
Czasami bywamy omylni, więc zespół musi być na tyle dobrze zgrany, aby bez skrępowania patrzeć sobie na ręce – wzajemnie sprawdzać, czy właściwy talerz trafia do dziecka z indywidualną dietą, czy nie nastąpił błąd, który może być katastrofalny w skutkach.
Codzienna praca dydaktyczna z dzieckiem, obserwacje – dzienne karty obserwacji, ich analiza również wywołuje dyskusje i refleksje - w jakim zakresie pomóc, jak i kiedy?
Chodzi nam przecież o to, aby dziecko nie nudziło się , nie tęskniło – aby było tak zainspirowane pracą, że nawet nie zauważy upływu czasu.
Uczęszczając do przedszkola powinno przecież opanować wiedzę, która pozwoli mu osiągnąć dojrzałość szkolną.
Dziecko może płakać wychodząc z przedszkola..., a nie przychodząc!
I u nas często się to zdarza.

Z perspektywy ponad siedmiu lat nieprzerwanego kontaktu i wprowadzania na gruncie przedszkola zasad pedagogiki M. Montessori, nie mam wątpliwości, że powinny powstawać kolejne montessoriańskie placówki na różnych poziomach edukacji.
Jeśli będzie ich więcej, absolwenci będą bardziej otwarci, swobodni, zrealizowani, będą lepiej wychowanymi i wykształconymi ludźmi, a o to nam przecież chodzi.

Dostajemy wiele informacji zwrotnych od rodziców – są zadowoleni
z efektów naszej pracy, ale i z samej atmosfery, jaka tej pracy towarzyszy. Mówią:... „u was jest jakoś inaczej, jakoś tak fajnie, można się dogadać, porozumieć”..
Także dzieci w grupie różnowiekowej są o wiele bardziej spełnione. Starsze dzieci wspomagają młodsze, są dla nich autorytetem. To je dowartościowuje. Uczą się odpowiedzialności, wrażliwości, empatii. Ale, gdy były młodsze, to przecież same tej opiekuńczości doświadczały. Wiedziały, że mogą na kimś polegać.
Wprowadzając montessoriańskie zasady nie tylko w pracy z dziećmi, również w relacjach interpersonalnych w placówce, w kontaktach z rodzicami, zauważam coraz większą łatwość porozumiewania się.
Myślę, że w obecnym zawirowaniu cywilizacyjnym niezmiernie ważne jest „pomaganie życiu”. Tak naprawdę nie ma to większego znaczenia czy swojemu, czy życiu innych pomagamy. Każda sytuacja może być indywidualnie postrzegana i interpretowana.

Nadal planujemy przede wszystkim szkolić się. Kadra systematycznie podwyższa kwalifikacje, podejmuje różne formy doskonalenia zawodowego głównie z zakresu pedagogiki Marii Montessori.
Dwie nauczycielki są po kursie akredytowanym przez AMI, dwie ukończyły już montessoriańskie studia podyplomowe, w roku szkolnym 2012/13 jedenaście, obecnie kolejne 8 takie studia kontynuuje, to jest bardzo ważne.
Uczestniczymy w kongresach Montessori Europe – Kraków, Bad Honnef, Bratysława, Rzym, ostatnio w Budapeszcie, a już niedługo wybieramy się do Szwecji .
Uczymy się, czerpiemy inspiracje, poszerzamy kontakty, własną wiedzę
i doświadczenie.


Ewa Barbara Gutowska - Fundator Fundacji Edukacji Montessori, która powstała z prawdziwej fascynacji.

www.montessorionline.pl




opracowała: Ewa Gutowska