W klasach albo grupach Montessori dzieci poznają świat i uczą się go poprzez wszystkie pięć zmysłów, nie tylko słuchając, obserwując czy czytając.
Według własnego planu uczą się tego, na co mają ochotę w danej chwili, wybierając z setek możliwości. W pewnym sensie same wyznaczają kierunek swojego rozwoju, ale najważniejsze, że proces uczenia się staje się dla nich satysfakcjonujący. Mogą indywidualnie lub w grupie podejmować aktywności, na które mają ochotę.
Uczenie się to proces odkrywania, proces rozwijający koncentrację, motywację, autodyscyplinę i miłość do nauki!
W centrum tej metody jest dziecko, dla którego stwarza się odpowiednie środowisko – otoczenie. Przygotowując materiały wpiera się w dzieciach chęć pracy zgodnie z możliwościami i w ich indywidualnym tempie.
Przyczynia się to do kształtowania samokontroli i dyscypliny.
W pedagogice Montessori stosuje się podejście bezwarunkowe, czyli bez wyznaczania nagród i kar.
Sama Montessori mówiła:
„Jak inni wierzyłam, że aby wpoić w dziecku ducha pracy i pokoju, niezbędne jest zachęcenie go przez pewnego rodzaju zewnętrzne nagrody, które schlebiałyby jego podłym uczuciom takim jak obżarstwo, próżność czy egoizm. Byłam głęboko zadziwiona, kiedy odkryłam, że dziecko, któremu pozwolono na uczenie się, odrzuca te niższe odruchy. Namawiałam wtedy nauczycieli, by wycofali używanie tych pospolitych nagród i kar, które przestały już dawno nadawać się dla naszych dzieci, a następnie zawęzili swoje działanie do delikatnego kierowania tych dzieci do odpowiedniej dla nich pracy”.
Powyżej szóstego roku życia dzieci podejmują samodzielne projekty, zbierają informacje, aranżują wycieczki w terenie, organizują wystawy prac, występy artystyczne czy projekty naukowe.
Nie ma typowego szczegółowego planu dnia, książek czy ćwiczeń do wypełniania. Kładzie się ogromny nacisk na szacunek dla wyborów dziecka; wszystko pod wspierającym przewodnictwem nauczyciela, który zna swoich podopiecznych i ich możliwości.
Dzieci wiele uczą się od siebie nawzajem. Są łączone w grupy w różnym wieku, co spontanicznie sprawia, że starsze dzielą się wiedzą z młodszymi.
Dwa krótkie filmy, które w sposób bardzo obrazowy pokazują różnicę między tradycyjną szkołą a szkołą z alternatywnymi metodami wychowania i nauczania.
Zapraszamy do obejrzenia.
Autor filmów - Trevor Eissler, jest pilotem i instruktorem, jego troje dzieci uczęszcza do szkoły Montessori. W ciągu ostatnich piętnastu lat wyszkolił setki pilotów, od początkujących do pilotów zawodowych .
Mieszka z rodziną w Georgetown, Teksas...
Jest autorem czterech książek, Montessori Madness !
Film przetłumaczyła nauczycielka Przedszkola Samorządowego Nr 36 w Białymstoku
Czy jest ktoś, kto
bawi się we współczesnym, tradycyjnym systemie szkolnym?
Weź
typową szkołę, publiczną lub prywatną. Zajrzyj do środka.
Znajome? Nauczyciel dostarcza wstępnie zatwierdzoną informację, w
ramach z góry ustalonego planu, dla podobno identycznych uczniów.
Zupełnie jak fabryka. Zobacz, że uczniowie są postrzegani jako
puste umysły, czekające na wypełnienie ich wiedzą z obowiązkowego
programu nauczania. Potem zwróć uwagę na wszystkie ujednolicające
testy, świadectwa szkolne, stopnie. Czy to dziecko, czy fundusz
inwestycyjny? Zauważ, że dzieci opuszczają szkołę konwencjonalną
tak zestandaryzowane jak to tylko możliwe.
- Takie same testy.
- Taki sam program
nauczania.
- Wszyscy na tej samej
stronie, w tym samym czasie.
Jak przytulasz
takie dziecko?
Jeśli uczniów,
nauczycieli i administratorów nie cieszy już to co robią, to
znaczy, że coś jest fundamentalnie nie tak, jak być powinno.
Dzieci z natury
kochają się uczyć. Jak to przywrócimy?
Po pierwsze:
Nieujednolicająca edukacja. Indywidualizacja. Uczłowieczanie.
Po drugie:
Grupy mieszane wiekowo. Co najmniej trzy roczniki. Będzie się
odbywał szerszy i bardziej interesujący wachlarz aktywności. Niech
nauczanie, uczenie się, przywódstwo, myślenie systemowe i
wspólnota będzie częścią struktury klasowego otoczenia. To
powinno być jak rodzina, Twoja rodzina, a nie fabryka.
Po trzecie:
Wyrzucenie testów. Pozwólmy uczniom robić z "rękami na",
konkretne projekty odnoszące się do rzeczywistego świata, tak, aby
mogli rozszyfrować co działa, a co nie, co odniesie sukces, a co
się nie uda.
Pozwólmy dzieciom
być właścicielami własnego uczenia się.
Na koniec pomyśl,
kiedy ostatnio spędziłeś wartościowo czas ze swoim dzieckiem -
rozmawiając, chodząc, eksplorując. Widziałeś dziecko
zainteresowane światem, zaangażowane, pełne zachwytu i zdziwienia.
Widziałeś swoje dziecko uczące się z radością. Taka właśnie
powinna być szkoła.
Przyjdź i odwiedź klasę
Montessori.
FILM 2
http://youtu.be/GcgN0lEh5IA
Film przetłumaczyła nauczycielka Przedszkola Samorządowego Nr 36 w Białymstoku
Teresa S.:
"Szaleństwo
Montessori!"
Argumentacja
rodzic - rodzic o Edukacji Montessori.
Troje
moich dzieci uczęszcza do szkoły Montessori. Niedawno jedna z moich
znajomych opowiedziała mi o swoim bystrym, angażującym się i
dociekliwym synu, który uczęszczał do szkoły Montessori przez
kilka lat, dopóki utrata pracy nie zmusiła jej do zapisania chłopca
do pobliskiej, darmowej, publicznej szkoły konwencjonalnej.
Odbierając chłopca z jego nowego przystanku autobusowego, dzień po
dniu, zaczęła coś zauważać. Powiedziała: "Widziałam
przyćmiony blask w jego oczach. Jego płomień wygasał." Ona
nie mówiła nic o ocenach chłopca w nowej szkole, ani o
kwalifikacjach nauczyciela, ani o wielkości klasy, ani o zajęciach
pozaszkolnych, ani o tym jak mógłby konkurować z Chinami, ani w
jaki sposób mógłby zwiększyć PKB. Ona mówiła o płomieniu,
który ćmił i wygasał.
Według
mnie
rozniecanie tego płomienia, tego wewnętrznego napędu do nauki i
rozwoju jest trzonem kontrastu pomiędzy szkołą Montessori a szkołą
konwencjonalną. Szkoła konwencjonalna zakłada, że dzieci
potrzebują zachęty do nauki - złotych gwiazdek, piątek i szóstek,
wstęg honoru i popcornowych przyjęć. Jeżeli nie reagują to
ponoszą karę - złe stopnie, wycieczki do gabinetu dyrektora, itd.
W przeciwieństwie do nich szkoły Montessori zakładają coś
zupełnie innego - nie ma potrzeby zmuszania dzieci do nauki. W
rzeczywistości są one w sposób naturalny zainteresowane uczeniem
się. Spójrzcie na dzieci w wieku poniemowlęcym - dotykają one
wszystkiego, podnoszą, obracają, smakują. Zanim pójdą do
pierwszej klasy nauczą się stać, chodzić, pływać, śpiewać,
liczyć, jeździć rowerem, opowiadać historyjki, żarty i kłamstwa.
Niektóre nauczą się nawet czytać. I nagle te pełne energii,
aktywne sześciolatki zamieniają się w dwunastolatki pytające:
"Czy będziemy za to oceniani?" lub "Czy to będzie na
sprawdzianie?" lub zasypiające z nudów w szkolnej ławce.
Ogień, który w nich płonął gdy miały 6 lat nie wypalił się
samoistnie. To my go zdusiliśmy.
Szkoły
Montessori podsycają wewnętrzny płomień poprzez zapewnianie
dzieciom wielu rodzajów aktywności na materiale rozwojowym,
własnego tempa pracy, wspólnego i stawiającego wyzwania, pełnego
radości uczenia się. Popierają myślenie dywergencyjne zamiast
konwergencyjnego, innowację zamiast standardyzacji. Szkoła
Montessori robi to wszystko bez korzystania z systemu oceniania, bez
sprawdzianów oraz bez zadawania uczniom pracy domowej.
Jak
to się dzieje i
jak to jest możliwe?
Po
pierwsze:
W przedszkolach i szkołach
Montessori dzieci przebywają w grupach mieszanych wiekowo –
rozpiętość wiekowa wynosi zwykle 3 lata. Są to grupy wiekowe:
3-6, 6-9, 9-12, 12-15, 15-18 i tak dalej. Grupy mieszane wiekowo
pozwalają starszym uczniom na bycie liderami, mentorami i
pomocnikami w prowadzeniu lekcji, podczas gdy młodsi uczniowie
nabywają doświadczenia pracując ze starszymi kolegami. Nauczyciel
nie stoi na czele klasy dostarczając tych samych informacji dla
trzydziestu uczniów i starając się utrzymać ich wszystkich na tej
samej stronie. W metodzie Montessori nauczyciel porusza się po sali
pracując indywidualnie z poszczególnymi uczniami lub w małych
grupach. Grupy mieszane wiekowo pozwalają uczniowi pracować nad
dodawaniem podczas gdy kolega obok uczy się mnożenia. Każdy z nich
widzi nie tylko to nad czym będzie pracował w najbliższej
przyszłości lub nad czym pracował w przeszłości, ale również
dlaczego nad tym pracuje oraz jak to się ma do "wielkiego
obrazu". Widzenie "wielkiego obrazu" pozwala uczniom
wziąć odpowiedzialność za własne uczenie się. Jest to
przełomowy element wspierający naturalne pragnienie uczenia się u
każdego dziecka.
Po
drugie:
Ważne jest uchwycenie momentu, w którym to naturalne pragnienie
jest jeszcze gorące. Pewna nauczycielka ze szkoły Montessori
opowiedziała mi o ośmioletniej dziewczynce z jej klasy,
zainteresowanej dzieleniem pisemnym. Po przedstawieniu kilku
przykładów dzielenia, nauczycielka obserwowała uczennicę tworzącą
własne przykłady działań. Dzieliła dziesiątki, potem setki,
tysiące, miliony i miliardy. Kiedy obliczenia sięgnęły dołu
strony nauczycielka przyniosła jej więcej kartek. Po paru
godzinach, kiedy dziewczynka skończyła, nauczycielka skleiła
kartki. Po zawieszeniu ich w sali sięgały od sufitu do podłogi. W
szkołach Montessori dzieci podążają drogą swoich zainteresowań,
gdziekolwiek one je zaprowadzą, bez względu na to jak długo to
trwa oraz niezależnie od tego czym zajmują się inne dzieci w danej
chwili. Czy możecie sobie wyobrazić, że ta dziewczynka mogłaby
mieć jakiekolwiek problemy z matematyką w szkole średniej, skoro w
wieku 8 lat dzieli liczby wielocyfrowe? Czy jesteście w stanie
wyobrazić sobie spojrzenie jej oczu kiedy jej mama odbiera ją ze
szkoły?
W
mojej opinii Montessori
jest najlepszą metodą nauczania, dzięki której dzieci radośnie i
efektywnie uczą się niezależności, odpowiedzialności,
samodyscypliny, inicjatywy, przywództwa oraz zdobywają szeroki
wachlarz wiedzy. Dzieci te przejawiają zamiłowanie do uczenia się.
Namawiam was do odwiedzenia szkoły Montessori, byście zobaczyli na
własne oczy.
Posiedźcie
w klasie przez 30 minut i zobaczcie blask w oczach dzieci.
Autor filmów - Trevor Eissler, jest pilotem i instruktorem, jego troje dzieci uczęszcza do szkoły Montessori. W ciągu ostatnich piętnastu lat wyszkolił setki pilotów, od początkujących do pilotów zawodowych .
Mieszka z rodziną w Georgetown, Teksas...
Jest autorem czterech książek, Montessori Madness !
Autor filmów - Trevor Eissler, jest pilotem i instruktorem, jego troje dzieci uczęszcza do szkoły Montessori. W ciągu ostatnich piętnastu lat wyszkolił setki pilotów, od początkujących do pilotów zawodowych .
Mieszka z rodziną w Georgetown, Teksas...
Jest autorem czterech książek, Montessori Madness !